niedziela, 8 marca 2015

Karaiby - Martynika i St. Lucia


 WYPRAWY NA KARAIBY DZIEŃ PIERWSZY i DRUGI




    Dwumiesięczną wyprawę Warszawa - Karaiby - Szczecin rozpoczęłam na lotnisku Szopena w Warszawie skąd wylecieliśmy do Paryża. Po transferze na drugie lotnisko wylecieliśmy liniami Air France do Port de France na karaibską Martynikę. Lot trwał 8.45 godzin. Lot bardzo przyjemny, ale dość męczący.






Za to Martynika przywitała nas piękną pogodą ( jakieś 26 stopni ). Na lotnisku okazało się, że sami musimy zorganizować sobie transport do mariny, gdzie na kotwicy stoi nasz cel podróży Fryderyk Chopin. Nie wspomniałam, że to rejs żaglowcem przez Karaiby, Azory, porty europejskie do Szczecina.

    Dzień drugi ograniczył się do szkoleń i nie było mowy o zejściu na ląd. Wieczorem otrzymaliśmy wiadomość, że około 23.30 wypływamy na St. Lucia. Jakże ogromne było nasze zdziwienie jak zaczęło porządnie wiać, burtą braliśmy wodę i fale wchodziły na pokład. Wiało podobno 7 w skali Beauforta. Po postawieniu żagli i obraniu kursu wypłynęliśmy na St. Lucię. O 24.00 skończyłam wachtę i położyłam się spać, ale trudno było to nazwać spaniem. Musiałam się nieźle zapierać, aby nie spaść z koi. Po czterech godzinach był alarm do żagli i trzeba było przygotować żagle do zmiany kursu. Przechyły były niesamowite. Wyglądaliśmy jak sosny rosnące w górach. Ciężko było się utrzymać. Łatwo można było wypaść za burtę. Załoga była pomniejszona, gdyż spora grupa oddawała  Neptunowi to co się należy. Zanim zrzuciliśmy kotwicę trochę to potrwało, gdyż zabrakło wprawy.

Sama wyspa urokliwa. Jedna część murzyńska, druga europejska.






















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz